Dawniej do konfitury odnoszono się z wielkim szacunkiem, ale było to w czasach, kiedy kupienie zimą mrożonek lub świeżych owoców graniczyło z cudem. Dziś wszyscy robimy dżemy, a czy o konfiturach ktoś jaszcze pamięta? Ja. Robię je każdego roku i uważam za bardzo potrzebną słodkość wśród swoich zapasów. Truskawki, agrest, wiśnie w cukrowym syropie świetnie komponują się z lodami. Pospolity budyń z torebki lub kasza manna nabierają szlachetności i można je „wcisnąć” prawie każdemu niejadkowi. A jeśli ktoś lubi herbatę po rosyjsku z samowara, konfitura przyda się na „prikusku”.
Sposób przygotowania:
Na konfiturę wybieramy dojrzałe, nieduże truskawki równej wielkości. Szybko płuczemy, osuszamy na papierowych ręcznikach lub na sicie. Owoce układamy obok siebie na dużym półmisku z zagłębieniem. Kilogram cukru dzielimy „na oko” na cztery części. Jedną częścią posypujemy truskawki i odstawiamy na kilka godzin. Ja zwykle zasypuję na noc. Do płaskiego garnka lub dna od prodiża wylewamy sok, który wytworzy się w truskawkach. Wsypujemy do niego kolejną część cukru. Stawiamy na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu, do momentu uzyskania klarownego syropu. Teraz wsypujemy truskawki i smażymy godzinę na małym ogniu. Mieszamy, poruszając naczynie okrężnymi ruchami. Odstawiamy. Następnego dnia dosypujemy kolejną część cukru i smażymy godzinę na małym ogniu. Odstawiamy powtórnie. Na trzeci dzień wsypujemy ostatnią część cukru, smażymy około godziny na małym ogniu. Przygotowujemy słoiki 3 po 280 g. Jak zwykle, trzeba je umyć i wyparzyć. Przekładamy konfiturę do słoików, zamykamy szczelnie i odwracamy do góry dnem do wystygnięcia. Czas przygotowania można skrócić, smażąc konfiturę raz rano, drugi raz wieczorem.
Komentarze: